niedziela, 11 stycznia 2015

Po prostu 2014.

     Krótkie podsumowanie 2014 roku pojawiło się na moim pb.pl już jakiś czas temu, ale również tutaj chciałbym podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami co do tych minionych 365 dni. Zapraszam do lektury. ;)




     Rok 2014 zaczął się dla mnie fatalnie i nawet przez myśl mi nie przeszło w sylwestra 13/14, że ten czas przyniesie tyle pozytywnych zmian w moim życiu. Oczywiście nie uniknąłem kilku wpadek i to takich, które w znaczący sposób zmieniły moje spojrzenie na wiele spraw, ale głównie były to rzeczy, które powodowały uśmiech na twarzy. Jak zawsze będę pisał spontanicznie więc nie sugerujcie się kolejnością zdarzeń. 


     Sylwester 2013/2014 nie zwiastował zupełnie niczego dobrego. No, może poza realizacją planu, który był w trakcie wykonania od dłuższego czasu. Fajerwerków nie obejrzałem, szampana się nie napiłem, bo o godzinie 23:30 spałem już... w szpitalnym łóżku. Wręcz irytowały mnie telefony i sms-y z życzeniami. Ogólnie mówiąc: było ciężko.


     W pewnym momencie doszedłem do wniosku, że powoli zaczynam wychodzić na prostą. Miałem, jak mogłoby się wydawać, kochającą dziewczynę, zajebistych przyjaciół i pasję, którą mogłem realizować od początku do końca. Chyba byłem szczęśliwy - sam nie wiem. Jedynie praca w jakiś sposób spędzała mi sen z powiek, ale i do niej zdążyłem się po tak długim czasie przyzwyczaić. Wciskanie ludziom kitu przez telefon tylko po to, żeby mieć co jeść, w co się ubrać i czasami wyskoczyć z ziomkami na piwo. Ogólnie - przypał. Zaczynam od pracy, bo to chyba najważniejsza zmiana w moim życiu podczas 2014 roku. 

     Pod koniec kwietnia zapaliło się malutkie światełko w tunelu, kiedy przyjaciel powiedział mi o tym, że w firmie w której pracuje, jest właśnie otwarta rekrutacja. Byłem przerażony, bo jedyne co miałem wspólnego z tym wszystkim to fakt, że również miałem pracować na słuchawce tylko z tą różnicą, że już nie sprzedawać a pomagać czyt. helpdesk. Zupełnie inna specyfika zawodu, największa firma w swojej branży w Polsce, nieznajomi ludzie i ja - taki malutki, totalnie zagubiony i... pełen nadziei! 

Kiedy w maju po raz pierwszy usiadłem do swojego biurka w nowej pracy, miałem ochotę po prostu wyjść i nigdy tam nie wrócić. Bałem się choć przecież uwielbiam nowe wyzwania. Przerażali mnie ludzie, których tam widziałem - chociaż życzliwi, mili, to wciąż nieznajomi. No i jeszcze te przemieszanie wieku - byłem tam (i nadal jestem) jedną z najmłodszych osób w swoim dziale. Oprócz tego nie jarała mnie turystyka i geografia, a przecież w biurze podróży wiedza z tych dziedzin to obowiązek. Ogrom nauki i fakt, że to już coś poważnego, nie dawały mi spokoju i cały czas zastanawiałem się, czy na pewno dobrze wybrałem. I co? No właśnie...

Dnia 12.12.2014 roku minęło dokładnie osiem miesięcy odkąd pracuję w tej firmie. Załapałem bakcyla i pokochałem ludzi z którymi spędzam tak naprawdę 80% swojego dnia. Zacząłem się jarać tym wszystkim co mnie tam spotyka: od śmiesznych sytuacji (których nie brakuje), po wysyłkę komunikatów do sieci sprzedaży, kiedy dzwoni telefon za telefonem, a na służbowej skrzynce masz około 30 nieprzeczytanych maili. Pokochałem żartować ze swoimi znajomymi z pracy, wychodzić z nimi na imprezy i jeździć razem na szkolenia do Warszawy. Uwielbiam pić z nimi kawę i wspólnie śmiać się z rzeczy, które ogarną tylko osoby pracujące w tej firmie. Wiadomo, że są też minusy tego wszystkiego, ale... Jednym zdaniem: kocham swoją pracę!






     Te wakacje, o ile mogę tak nazwać minione lato, były dla mnie dość specyficzne. Tak naprawdę nie miałem wakacji. U nas w sezonie (od kwietnia do końca października) jest straszny natłok pracy i tak naprawdę osiem godzin w pracy zdarza się rzadko. Norma to około 9-11, a zdarzało się i więcej. Wtedy cały dzień spędzasz w firmie, a kiedy wracasz do domu, nie masz ochoty dosłownie na nic. W końcu jutro kolejny dzień.

Niemniej, wakacje spędziłem w gronie przyjaciół. Dużo osób, które studiują w Opolu, zostało ze względu na pracę tutaj w mieście. Tak więc spontaniczne wypady na piwo, posiedzenia do późnej nocy, czasem do rana... Było w porządku. Dziękuję!

Jeśli mówię o wakacjach to do głowy przychodzi mi też wydarzenie negatywne, które na pewno w jakimś stopniu odbiło się na moim życiu. Mówię tu o rozstaniu z dziewczyną, z którą (wydawało mi się) miałem ułożone sprawy sercowe do końca życia. Ja raczej nie jestem naiwny i raczej nie wysuwam tak pochopnych, daleko idących wniosków, ale w tym przypadku było inaczej. Wydaje mi się, że było to spowodowane tym, że tak długo się znaliśmy - w końcu było to już osiem lat. Oprócz tego powiedzenie "stara miłość nie rdzewieje" i tak jakoś to wyszło. Los chciał, że ona zrobiła coś, czego ja nigdy nie będę w stanie pojąć, zrobić czy choćby wybaczyć, bo o zapominaniu nie wspomnę. Na szczęście miałem (i nadal mam) wokół siebie osoby, które pomogły mi się pozbierać i to w miarę szybko. Poza tym jak zobaczyłem zdjęcie na blogu nieśmiertelnika, na którym wyryte było: "Straciłam miłość swojego życia. Warto było." zupełnie się wyleczyłem. Za to Ci dzięki, pomogłaś mi. No i tak właśnie wyszło, że pierwszy raz od kilku lat, nie złożyłem Ci życzeń w Twoje urodziny i w sylwestra. Ojoj. No, cóż... życzę Ci szczęścia. 

PS.

Dzięki Tobie wygrałem zakład, który trwał od naszego rozstania do dn. 1.01.2015!





2014 to rok zmian, zdecydowanie. W końcu udało mi się wynająć mieszkanie tylko dla siebie z czego jestem cholernie dumny. Mam troszkę ponad 22 lata i stać mnie na to, żeby się samemu utrzymać i mieć się całkiem nieźle. Jak tylko się przeprowadziłem to od razu przygarnąłem psiaka. O Orso pisałem wiele razy i wrzucałem nie raz jego zdjęcia, więc nie będę się nad tą kwestią rozwodził. Ziomeczek jest spoko i już!



     Ten rok pokazał mi jak ważni w naszym życiu są przyjaciele. Pokazał mi, że pewne relacje powinno się pielęgnować, dbać o nie i przede wszystkim dążyć do tego, żeby cały czas zaskakiwały nas coraz bardziej. 

"Samemu dotrzesz do celu szybciej, ale mając obok siebie towarzysza, zajdziesz o wiele dalej."


Chciałbym w tym miejscu podziękować wszystkim tym, którzy mnie wspierali, którzy byli powodami uśmiechu i tym, którzy skopali mi dupę. 

Zaskoczenia? Zdecydowanie jest taka osoba w moim życiu, która potrafi zaskoczyć mnie pomimo tego, że już trochę się znamy i niejeden dzień spędziliśmy razem. To znajomość, która swój początek ma wraz z moją przeprowadzką do Opola. "Ja bada twojom gumbkom" - co nie? Zawsze jesteś ze mną, zawsze o mnie pamiętasz i zawsze, ale to zawsze, poprawiasz mi humor. Jesteś niezastąpiona i już! I love you.

Siostrzyczko, ruda, wredna, małpo! Ciebie też kocham i też o tym wiesz. Kocham jak siostrę, jak przyjaciółkę i jak kogoś z kim mogę zaliczyć zgon i teleportację do swojego łóżka. Mogę z Tobą pójść do filharmonii, na lody (kiedy zimno jak w kieleckim), mogę pograć z Tobą w LOL-a i razem z Tobą popłakać. Dziękuję!

Kasiu, Tobie też dziękuję. Ty wiesz za co i chyba nie będę się znów rozpisywał na Twój temat (który to już raz?). Jesteś i za to cholernie Ci dziękuję!



Siostro, wiedz, że nigdy tej naszej imprezy nie zapomnę :D



Tego też nie zapomnę! ;*


     Oczywiście i w tej kwestii nie odbyło się bez wpadek. Kilka znajomości to już tylko przeszłość, zapomnienie i być może po prostu wspomnienie. Straciłem w tym roku cztery osoby, które były (i niektóre są nadal) dla mnie cholernie ważne. Nie będę mówił kto to i z jakich powodów. Po prostu się stało i to nie jest na pewno fajne. 

Oprócz tego udało mi się odnowić kontakt z kilkoma osobami m.in. z Zuzą, Karoliną, Alanem, Michaśką i... Olą. Z tą ostatnią to już w ogóle abstrakcja, bo po kilku latach nierozmawiania, niewidzenia się, młoda idzie ze mną w lutym na wesele i rozmawiamy ze sobą od 25.12. praktycznie po kilka godzin dziennie. Szał! Naprawdę jestem w szoku.

Wiem, wiem. Wygląda to dziwnie, ale nie poradzę nic na to, że 90% moich dobrych znajomych to kobiety. Ja nie narzekam. YOLO.


To chyba byłoby na tyle jeśli chodzi o ten 2014 rok. Co do 2015 - wychodzę z założenia, że jeśli nie będzie on gorszy od poprzedniego to już będzie dobrze. Co czas pokaże to zobaczymy. Wszystko wyjdzie w praniu i raczej nie nastawiam się na jakieś spektakularne wydarzenia. No, ale kto to wie... 

Do przeczytania!

PS.

Zostawiam Wam kilka zdjęć z 2014 roku. ;)















A TO JA Z WCZORAJ xD