piątek, 14 listopada 2014

Może zostaniemy przyjaciółmi?

    Temat dzisiejszego bloga jest dość elastyczny i tak naprawdę "ile osób, tyle opinii". Zapewne domyśliliście się o czym będzie ten wpis, jak tylko przeczytaliście jego tytuł. Ilu z Was wierzy w przyjaźń damsko-męską? 
    
     Kwestia stosunków między kobietami a mężczyznami często pojawia się podczas luźnych spotkań ze znajomymi. Ilekroć poznawałem nowe osoby, po jakimś czasie padało pytanie, czy jestem zwolennikiem takich relacji i czy w ogóle myślę, że jest możliwe, aby między kobietą a mężczyzną wytworzyła się relacja czysto przyjacielska. Jakie jest moje zdanie w tej kwestii? Zapraszam do lektury. ;)



    Mam 22 lata i przez większość mojego życia zdecydowanie lepsze stosunki miałem z kobietami. Nie do końca wiem z czego to wynika i dlaczego tak się dzieje, że kobiety mi ufają - czasami bardziej niż innym istotom z planety Venus. Odkąd pamiętam, obracam się w towarzystwie dziewczyn i jakoś niespecjalnie mi to przeszkadza. Uważam, że przyjaźń damsko-męska istnieje i ma się bardzo dobrze. Wystarczy do takich relacji podejść z zimną głową, a wszelkie opinie, że "zawsze ktoś się wyłamie" można śmiało wyrzucić do kosza, a później ten kosz spalić z uśmiechem na ustach. 

   Nie zajęło mi dużo czasu znalezienie w moim życiu intensywnych znajomości, które nigdy nie przekroczyły granicy czystej przyjaźni - doliczyłem się ich co najmniej dwóch. Co najmniej, bo było ich więcej, ale niektórych nie liczę, bo dzisiaj jedyne, co mi z nich pozostało to miłe wspomnienia. Pisząc tego bloga analizuję je i staram się znaleźć powody, dlaczego z tymi kobietami potrafię się dogadać i dlaczego nigdy w naszych relacjach nie pojawiła się iskierka pożądania. Póki co, nie mogę znaleźć odpowiedzi. Na takie znajomości nie ma chyba reguły i jasno określonych warunków jakie trzeba spełnić, by osiągnąć tak wysoki pułap i z niego nie spaść, nie przekraczając granicy, która jest tak naprawdę bardzo cienka. 

   Tak właściwie, czym jest przyjaźń? Dla mnie to coś, dzięki czemu masz ochotę ruszyć rano dupę z łóżka, bo wiesz, że zawsze ktoś jest z Tobą. Na portalach typu kwejk.pl pojawia się wiele definicji przyjaźni i mimo tego, że są przeważnie humorystyczne, zawierają w sobie samą prawdę. Przecież przyjaciel to ktoś, kto odbierze od Ciebie telefon w środku nocy i przyjedzie pomóc Ci zakopać zwłoki (tę definicję lubię najbardziej). Przyjaciel to ktoś taki, kto nie pyta Cię czy może otworzyć Twoją lodówkę, robi Ci non stop głupie żarty i w większości sytuacji się z Tobą droczy. Przyjaciel to ktoś, kto opierdoli Cię z góry na dół, kiedy masz zamiar wpakować się w kłopoty, a kiedy nie uda mu się przemówić Ci do rozsądku to przynajmniej będzie Twoim towarzyszem w celi. Ja mam obok siebie właśnie takich ludzi i w większości są to kobiety. Strasznie korci mnie opisanie tu kilku sytuacji, które przychodzą mi do głowy z tymi ludźmi w roli głównej, ale są one zbyt kompromitujące, zbyt osobiste lub po prostu mają na sobie obietnicę "nikomu o tym nie mówimy". W przyjaźni damsko-męskiej, kiedy jesteś facetem, fajne jest to, że np. kiedy idziecie razem do kina to ludzie nie patrzą na Was dziwnie (a co jeśli dwóch kumpli idzie do kina?). Oprócz tego kobieta czasami przyniesie Ci piwo (a o tym marzy większość facetów), kobieta pójdzie z Tobą na spacer, na zakupy. Przyjaciółka to fajna sprawa zwłaszcza wtedy, kiedy lubi gotować. Oglądanie meczu z przyjaciółką to też dobra opcja pod wieloma względami. Tych plusów przyjaźnienia się z kobietą można wymieniać i wymieniać. Oczywiście, większość z nich jest bliźniacza względem przyjaciela-kumpla, ale ja i tak uważam, że z kobietami można więcej. Dziewczyny bardziej się przywiązują i o wiele więcej uwagi poświęcają takim relacjom, i pewnie wynika to z tego, że po prostu szybciej się przyzwyczajają - przecież przyzwyczaić można się do wszystkiego. 

    


     Mocny gif, nie?


    Przyjaźń damsko-męska budzi wiele kontrowersji. Ostatnio w mediach (tych klasycznych i internecie), na tapecie pojawił się temat tzn. friends with benefits. Zastanawia mnie dlaczego niektórzy ludzie oburzają się, kiedy ktoś np. zaczyna o tym rozmowę. Przecież ludzie, którzy "bawią się" w takie coś są przeważnie dorośli i świadomi tego, co robią. Nikt za nich nie umrze, nikt ewentualnie nie będzie za nich płakał po nocach, więc po co te wielkie poruszenie i targanie swoich nerwów? No, ale to jest kwestia, która dotyczy tak naprawdę wpieprzania się kogoś w cudze życie, a to nie jest tematem tego wpisu. Zacząłem ten akapit w taki sposób, bo zmierzam do "innej wersji" przyjaźni między kobietą a mężczyzną. Chodzi mi o sytuację, kiedy dwie strony mają się ku sobie, a i tak nic z tego nie wynika. Takie relacje można nazwać przyjaźnią tylko wtedy, gdy i on, i ona są tego świadomi i jest to ich wspólna decyzja - jeśli któreś z nich chce czegoś więcej, to już nie jest przyjaźń. Do rzeczy - nie mówię tu o znajomości, która kończy się pójściem do łóżka...

     Ona go jara - jest naprawdę piękną dziewczyną. Może nie jest to jego ideał kobiecości, ale kręci go jej wygląd: ciało, styl ubierania się, fryzura, oczy... Oprócz tego jest inteligentna i chyba to jara go jeszcze bardziej. Potrafi być zimną suką i słodkim aniołkiem. Jest bezpośrednia i nie boi się rozmowy na żadne tematy. Lubi wypić piwo, obejrzeć mecz, pograć na Playstation, obejrzeć dobry film i zapalić blanta. Poza tym ma kilka innych cech, które mu odpowiadają. 

     On ją jara - jest naprawdę przystojnym facetem. Może nie jest to jej ideał mężczyzny, ale kręci ją jego wygląd: fajna klata, styl ubierania się, fryzura, uśmiech... Oprócz tego jest inteligentny i to chyba jara ją jeszcze bardziej. Potrafi być chamskim skurwielem i potulnym barankiem. Jest bezpośredni, ale z klasą. Mimo tego, że nie lubi chodzić na zakupy, spaceruje z nią godzinami po galerii. Lubi napić się wina, obejrzeć dobry film, wyjść na spacer. Jest czuły i opanowany. Zawsze wie jak znaleźć wyjście z opresji. Ona czuje się przy nim bezpiecznie.

    A oni nic - po prostu się przyjaźnią. Oboje wiedzą, że gdyby byli razem, pozabijaliby się po pięciu minutach (no, może przesadzam). Doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie są dla siebie stworzeni pomimo tego, że czują się w swoim towarzystwie doskonale. Nie mają oporu przed tym, by w swoim towarzystwie np. zmienić ciuchy. Ona zakłada jego koszule, a on śpi przy niej w samych bokserkach. Poza tym, nie dzieje się nic. Nie przekraczają pewnej granicy, nigdy nie robią zbyt dużego kroku i czują się z tym cholernie dobrze. Oboje są w związkach z kimś innym i kompletnie nie przychodzi im do głowy, żeby to zmienić. I wiecie co? To moim zdaniem jest najlepsza z możliwych przyjaźni - pełna swoboda, brak skrępowania i możliwość bycia sobą. W towarzystwie takiej osoby czujesz, że możesz być sobą w każdym calu. Nie musisz hamować się przed niczym (do granic rozsądku), nie musisz się martwić o nic i masz tę pewność, że cokolwiek zrobisz, ta druga osoba to zrozumie. Dogadujecie się bez słów, a mimo to nie chcesz niczego więcej. 

     W moim życiu jest też jedna kobieta, która była kiedyś moim całym światem. Nie wyszło - trudno. Mimo tego, że nie do końca się dogadaliśmy, dzisiaj jesteśmy przyjaciółmi i wcale nie boję się użyć tego słowa w przypadku tej dziewczyny. Minęło trochę czasu i chyba oboje dorośliśmy do tej znajomości. Dzisiaj jest tak, że potrafimy przegadać godziny, potrafimy wspólnie śmiać się w głos i płakać sobie w ramię. Czasami dzwonimy do siebie w środku nocy, żeby tak po prostu pogadać. Rozmawiamy o wszystkim i chyba nie ma rzeczy, której byśmy o sobie nie wiedzieli. 

Właśnie dlatego wierzę w przyjaźń damsko-męską i chyba nic tego nie zmieni. Jeśli ktoś uważa inaczej to w porządku. Niemniej, mówcie wtedy, że to Wy nie wierzycie w takie relacje, a nie że one wcale nie istnieją i nie mają prawa bytu.

Na koniec chciałbym podziękować wszystkim tym, którzy są ze mną - moim przyjaciołom. Jest wiele rzeczy w moim życiu na które mogę narzekać, ale akurat w tej kwestii jest wszystko w jak najlepszym porządku. 

PS.

Chciałbym podziękować blondynce, która siedziała dzisiaj w autobusie miejskim obok mnie, kiedy wracałem do domu i nagle zapytała mnie, czy wierzę w przyjaźń damsko-męską. Dzięki Tobie znalazłem temat na bloga. Dziękuję i mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku! ;)

Wiem, że tego nie przeczyta, ale jakoś czułem potrzebę napisania tych kilku zdań do niej. 

Do ponownego przeczytania,
Patryk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz